Czarzasty pokazuje biblioteczkę i mówi o abstynencji. „Przestałem korzystać z wątroby, zacząłem z mózgu”
W czwartek 21 maja Włodzimierz Czarzasty był gościem Roberta Mazurka w porannej rozmowie w RMF FM. W pewnym momencie prowadzący rozmowę, nawiazując do płaczu Szymona Hołowni nad konstytucją, zapytał lidera Lewicy, czy jemu zdarza się płakać i wzruszać. – Oczywiscie, że płaczę. To znaczy, ja mam taką sytuację, że jak mnie coś poruszy do głębi to tracę głos. Brakuje mi po prostu głosu, coś się robi z krtanią. Jestem normalnym facetem. Chłopaki nie płaczą tylko w piosence. Natomiast nie płaczę obłudnie – podkreslił. – Po co robić z siebie idiotę? Nie rozumiem – dodał.
Zapewnił też, że nie chciałby się zamieniać na miejsca z Szymonem Hołownią, mimo jego dobrego wyniku w sondażach. – Taki sposób myślenia mi nie odpowiada. Nie chcę się zamieniać z Hołownią bo nie zmieniam zdania. Ja dostaję po tyłku za to, że mam swoją przeszłość, wiadomo w jakiej partii byłem. Czepiłem sie tej lewicy – czy dobrze, czy źle, koniunkturalnie, czy nie – z każdym moge na ten temat pogadać. Ale mam 60 lat i jestem bez przerwy na lewicy – podkreslił. – Tych wszystkich facetów, łebków, którzy zmieniają partię i poglądy co dwa tygodnie naprawdę mam głeboko w nosie. Mogą się ze mnie śmiać, że przyszedłem z PZPR-u, a w tej chwili wszedłem do Sejmu z 30-tysięcznym wynikiem czy nawet większym. To jest mój dorobek. Jestem z tego w wielu sprawach dumny, chociaż zrobiłem też wiele głupot z których nie jestem dumny. Ale mówię o tym jasno. A nie dzisiaj całuję Biblię, a jutro płaczę nad kontytucją – stwierdził.
Czarzasty nawiazął też do zapowiedzi Rafała Trzaskowskiego o reformie telewizji publicznej.
– Co my, kurna, nie wiemy od czterech lat, że po prostu bałwany z PiS-u tę telewizję i radio publiczne masakrują. I się zachwycają dziennikarze, stacje. Co to za niesłychana historia? Wie pan, że jest w telewizji publicznej źle i w radiu jest źle? To chciałem panu powiedzieć, że niektórzy ludzie i dziennikarze odkryli to dwa dni temu. No ja pierdziele – stwierdził Włodzimierz Czarzasty opowiadajac o kampanii wyborczej kontrkandydatów Roberta Biedronia.
Wtedy prowadzący rozmowę Robert Mazurek stwierdził, że zastanawiał się, czy Czarzasty „pójdzie w to” co ostatnio bardzo lubi. – Zauważyłem, że pan postanowił pokazać, że zna pan też brzydkie słowa. A ja się na to nie zgadzam. Jest to poniżej pańskiego poziomu tak między nami mówiąc – dodał Mazurek. Wtedy Czarzasty stwierdził, że ma w domu słownik wulgaryzmów polskich i „tam są takie słowa”.
„Przestałem korzystać z wątroby, zacząłem z mózgu”
Mazurek w odpowiedzi nawiązał do biblioteczki książek, jaką widać było za plecami Czarzastego. – Ma pan też parę innych książek i nie wszystkie mi pan cytuje. To niech się pan pochwali tą biblioteczką z tyłu – zachęcił prowadzący. – Widział pan, że niektórzy mają taką tapetę „na intelektualistę”?Może pan wyjąć jaka książkę z tyłu, żeby pokazać, że to prawdziwa książka? – pytał.
– Ja jestem wydawcą, jak pan wie. Zrobię panu niespodziankę – odrzekł Czarzasty i obrócił kamerę, żeby pokazać cały pokój wypełniony książkami. Warto przypomnieć, że polityk jest współwłaścicielem wydawnictwa Muza S.A.
– Siedzimy w jednym pokoju, w którym mam bibliotekę. Mam w domu 15 tysięcy książek. Oczywiście nieprzeczytanych z tego masę i pewnie nie przeczytam ich do końca życia, bo nie zdążę. Natomiast fajne jest to, że politycy uznają książki za wartość. Jak widzi pan za mną nie stoją butelki z wódką – stwierdził Czarzasty. – To dlatego, że pan przystał pić. Rzucił pan to urocze hobby – wtrącił Mazurek.
– Zawsze mnie pan wciągnie na coś osobistego. 6 lat temu przestałem pić ze względu na chorobę serca. Chociaż musze powiedzieć że za kołnierz nie wylewałem – tłumaczył lider Lewicy. Mazurek dopytywał gościa, jak w takim razie prowadzi zakulisowe rozmowy polityczne bez często towarzyszących im napojów wyskokowych. – Przestałem korzystać z wątroby, zacząłem korzystać z mózgu – żartował Czarzasty.